W nocy z 31 sierpnia na 1 września 1992 roku były komunistyczny premier Piotr Jaroszewicz i jego żona zostali bestialsko zamordowani we własnym domu. Od początku uznano, że było to zabójstwo na tle rabunkowym. Z ich domu nie zginęło jednak nic wartościowego. Czterej oskarżeni o ten mord włamywacze, po trzech latach procesu, zostali uniewinnieni na wniosek prokuratury. Po latach okazało się, iż prawdopodobnie nie zbadano wszystkich znalezionych na miejscu zbrodni śladów krwi, a folie z niezidentyfikowanymi odciskami palców w tajemniczych okolicznościach zginęły z sądowego archiwum... Czy śmierć Piotra Jaroszewicza ma coś wspólnego z informacjami, które posiadał i podobno chciał ujawnić? Czy zginął bo znał prawdę o rosyjskich matrioszkach? Nadzieja na rozwikłanie sprawy Piotra Jaroszewicza ożyła całkiem nieoczekiwanie. A wszystko za sprawą odnalezienia przez Tomasza Sekielskiego kartonowego pudła z rzeczami, które synowi Piotra Jaroszewicza zwrócił sąd. Na podstawie tych dowodów, prokuratura wznowiła śledztwo.