Cofnijmy się myślą do czasów zaborów. Mamy koniec XIX wieku, Rzeczpospolita formalnie nie istnieje, podzielona między trzy państwa. Jest jednak miejsce, które w tym trudnym czasie stanowi ostoję polskości, jak magnes przyciąga rodaków z innych zaborów i z zagranicy. W podejmowaniu decyzji bierze tu udział polski samorząd, można studiować na polskim uniwersytecie, iść do polskiego teatru, kupować polskie gazety. Coś bezcennego. To miejsce to oczywiście Kraków w dobie autonomii galicyjskiej. – Kraków, jak i Zakopane należały do najbardziej odwiedzanych przez cudzoziemców miejsc w całej monarchii habsburskiej. Tylko że to byli cudzoziemcy z Kielc, z Częstochowy, z Lublina, z Leszna czy nawet z Katowic – mówi prof. Michał Baczkowski z Instytutu Historii UJ. – Mamy bardzo duży ruch z Górnego Śląska, organizowanych specjalnie wyjazdów, wycieczek o charakterze, można powiedzieć w cudzysłowie, „pielgrzymki narodowej” dla ludności górnośląskiej – dodaje. Zabór austriacki kojarzymy jako ten l